sobota, 31 grudnia 2011

Sylwester !

Sylwester jak i również pierwsza rocznica ślubu. Tak, tak obchodzimy dzisiaj roczek :) Tyle się działo, wydarzyło, osiągnęliśmy już wiele, osiągniemy pewnie jeszcze więcej :) Dzisiaj możemy spokojnie usiąść tzn. poleżeć ;) obejrzeć płytkę ze ślubu, powspominać jak to było i zaplanować kolejny rok, tym razem już we trójkę :) Po wczorajszej wizycie u lekarza dowiedzieliśmy się że żadnych zmian nie ma i to dobrze. Szyjka dalej krótka ale się nie rozwiera co daje nam jeszcze 17 dni leżenia. Zagrożenie przedwczesnym porodem dalej istnieje, ale jak miniemy już 34 tydzień będziemy mogli pomału wstawać i chodzić, co niezmiernie nas cieszy :)
17 dni-Damy radę! Leżaczkujemy już miesiąc, więc teraz to pikuś :]
Termin wyznaczony jest na 26 lutego, z czego po 5 mamy pozwolenie na poród ;)
Nie możemy się już Ciebie doczekać syneczku :*

Z okazji naszego małego święta chciałabym Ci kochany mężu życzyć przede wszystkim wytrwałości, dążenia do wyznaczonego celu, siły , odwagi, uśmiechu na co dzień, oraz abyś zawsze wiedział ze jesteś wyjątkowy i niezastąpiony :)
Kocham Cie najmocniej-Twoja żona :* 

trochę wspomnień z tamtych dni ;) 








Może jeszcze kiedyś poimprezujemy w takiej ekipie :)



Chcielibyśmy również życzyć wszystkim szczęśliwego Nowego roku, szampańskiej imprezy, aby wszystkie smutki odeszły w kąt i spełniły się najskrytsze marzenia. 





czwartek, 29 grudnia 2011

Święta :)

Tegoroczne święta stały  pod wielkim znakiem zapytania. Mąż mój w kółko zabiegany, ja muszę leżeć. A zakupy, prezenty, sprzątanie? Kto to wszystko zrobi? Ku mojemu zaskoczeniu w sobotę rano kiedy to jeszcze spałam mój M zaczął działać. Przedpokój w końcu dokończony, tapeta położona, zakupy prawie zrobione, choinka się świeci-będzie fajnie pomyślałam i tak tez było. Po skonsumowaniu naszej późnej Wigilijnej, pysznej kolacji przyjechał tata i siostra męża wraz z prezentami od mikołaja ;) I to już był komplet-mimo wszystko lepszego dnia, świat nie mogłam sobie wyobrazić. Było miło, ciepło, świątecznie i przede wszystkim "trochę" rodzinnie. "Trochę" bo nie w komplecie ale miejmy nadzieję ze za rok już będą wszyscy :)

Dziękujemy :*

32 tydzień ciąży, 8 miesiąc. Jutro wybieramy się do lekarza. Trzymajcie kciuki.







piątek, 23 grudnia 2011

Mamy własnie końcówkę 31 tygodnia ciąży czyli bliżej niż dalej co niezmiernie nas cieszy, gdyż od samego poczatku mielismy różne przeboje. Zaczęło się od pierwszej wizyty u pani ginekolog, która to po zrobieniu tylko usg dopochwowego zauważyła zarodek i podtwierdziła ciąze ale ze wskazaniem na ciążę pozamaciczną z powodu moich bóli podbrzusza. Kazała wykonac bete HCG, badanie krwi. Nie tłumaczac nic powiedziała dziękuje, do zobaczenia za 2 tygodnie i w razie jakiś problemów czy krwawienia proszę udać się do szpitala.
Świat przewrócił mi się do góry nogami, dzwonię zapłakana do męża aby przekazać mu ową informację i kieruję się w stronę domu zastanawiając co mam teraz począć oraz zadawając sobie pytanie dlaczego ja?
Na szczęście zawsze mogę liczyć na mojego lubego, który mimo wszystko potrafi zachować zimna krew. Przyjeżdża i postanawia że udamy się na konsultacje do innego lekarza co się okazało strzałem w dziesiątkę. Jedziemy od razu. opowiadamy jaka mieliśmy dzisiaj sytuacje. Zostaje przeprowadzony dokładny wywiad, zrobiono badanie i ponowne usg po którym lekarz stwierdził ze ciążą rozwija się jak najbardziej prawidłowo, i że nie ma obaw do niepokoju. Ulga, zadowolenie i ponownie mały promyczek nadziei :)


Badania zrobione beta idealnie wzrosła. 29.07 udajemy się ponownie do lekarza, gdzie wyglądam już tak:


10 tydzień, waga wzrosła o 0,5 kg ale serduszko jest bo widać na usg niestety nie słychać bo pan doktor takiej aparatury nie posiada.  Nie szkodzi :) - dobrze ze wszystko w porządku. późniejsze wizyty też ok, aż do 21 tyg. gdzie łożysko jest za nisko umiejscowione, które jak się nie podniesie wiąże się z porodem przez cesarskie cięcie. Przez calutki miesiąc odpoczywamy, nie dźwigamy, zamartwiamy się-niepotrzebnie! :) już jest dobrze :)






28 tydzień ciąży.
Zaczynamy przygodę z łóżkiem!
Szyjka macicy się skraca!
Jeszcze nie teraz malutki-musisz posiedzieć w brzuszku, przecież tu Ci będzie lepiej, masz czas!


środa, 21 grudnia 2011

Start!

Pisanie miałam zacząć już jakiś czas temu, ale nigdy nie było na to czasu. Zawsze było coś ważniejszego niż upamiętnienie swoich malutkich wspomnień. Teraz gdy czekamy na naszego długo wyczekiwanego pierworodnego będąc przykutą do łóżka gdyż młody już się na świat pcha a ma na to jeszcze 2 m-ce stwierdziłam że jak nie teraz to nigdy. Ale o tym troszkę później. Po ślubie który odbył się w Sylwestra - tak, tak  za 10 dni pierwsza rocznica ślubu :) trzeba by było gdzieś zamieszkać. Dość tego wynajmowanego mieszkania, pora kupić własne m2, w końcu zakładamy rodzinę,chcemy mieć rodzinę! dziecko, kota, siebie potem może drugie dziecko i drugiego kota? czas pokaże. Musimy się uporządkować i żyć po swojemu, tak jak podpowiada nam serce i rozum.

Kwiecień 2010-przeprowadzka z Rudy do Pszczyny- to własnie tutaj pracuje mój Ł i stad ta decyzja o zmianie miasta czyli odcięcie się od dotychczasowego życia. Wszystko inaczej.
Jak dla mnie wiąże się to ze zmianą pracy, braku znajomych, pozyskiwaniu nowych? nie to nie w moim stylu! Poradzę sobie! w końcu to już nie pierwszy raz jak mieszkam w innym mieście. Teraz i tak pewnie jest łatwiej, wcześniej był to inny kraj i jakoś sobie radziłam, to czemu teraz nie miało by być tak samo.To Polska-będzie jeszcze lepiej a jak :) w końcu to mój  kraj i język który tak dobrze znam :) No i Ty - z Tobą to nawet na koniec świata!.

47m2-fajne mieszkanie, zrobione już  w naszym stylu, więc nie trzeba zbytnio nic poprawiać. Zmieniliśmy kolor ścian, umeblowaliśmy i jest fajnie :) można mieszkać. Poznaje Pszczynę, planuje wakacje, zastanawiam się jak żyć i nie myśleć o dzidziusiu. Już się nie staramy, nie kupujemy już i nie robimy co miesiąc testów KONIEC rozczarowywania się,  zaczynamy od nowa ! Praca tez się znajdzie a co?!  nic na siłę!

23 czerwiec. DZIEŃ OJCA 
Z okazji tego święta postanawiamy przygarnąć kotka który miał być kotkiem i ochrzczony został imieniem Messi, gdzie 2 godziny później po przyjeździe do rodziców mych okazał się być kotem płci żeńskiej :)
Imię pozostało do dziś. Mąż mój nie lubiący kotów zmienia zdanie o 360 stopni w 30 min i  pozostaje jego oczkiem w głowie. Przytula, głaska, bawi, ah nie wiedziałam ze zwierzątko w domu wnosi tyle radości :) Dziękuję Ci!






27 czerwiec. Poniedziałek
Coś mi nie gra. Niby tak samo ale inaczej, biegnę do sklepu. Nie wierzę własnym oczom. 2 kreski !
Czekam na męża jak wróci z pracy, robię mu prezent. Też nie wierzy! Cieszymy się i płaczemy. Nareszcie! Udało się! Będziemy rodzicami!
Kocham Cię.
Ja Ciebie też.
Kochamy Cię!