czwartek, 13 czerwca 2013

Trochę o jedzeniu, czyli nasze BLW...

(BLW) bobas lubi wybór

Tymek wkraczając w 7 miesiąc był karmiony papkami i łyżeczką przez rodziców jego. Nikt nie protestował, nie było żadnych grymasów ze strony małego, więc tez nie szukaliśmy żadnych innowacji, udziwnień bo i po co? Przyszła pora wprowadzania stałych pokarmów, poznawania nowych smaków, trzeba było to uczynić. Poleciała po kolei marchewka, bananek, jabłuszko itd. Wszyscy zadowoleni, dziecko tym bardziej, że już coś nowego, a nie tylko ten cycuś i cycuś - nuda! (:
Aż do czasu jak mama T w końcu złożyła krzesełko do karmienia i tak zadała sobie pytanie po co małemu taki mebel, jak karmić można gdzie popadnie?!
Trzeba to zmienić! pomyślała. Pierworodny będzie jadł z nami! tylko jak i co?
Tego samego dnia natrafiliśmy w internecie na bardzo ciekawy artykuł i kilka filmów przedstawiających uroczych małych bobasków pochłaniających samodzielnie posiłki, co nas zafascynowało. Tydzień później była już u nas książka blw, którą mama T przeczytała w mig i zaczęła stosować tą oto metodą u nas w domu.
Tymek początkowo problemy miał straszne. Nie wiedział co to ma być i jak to się je. Kombinowania było co nie miara, wkładanie kalafiora w oko, rzucanie nim w mamę albo kota, a nóż on to zje? marchewka notorycznie była wpychana sobie w nos a mięso prawie nie tknięte. To nic, przymusu nigdy nie było, bo mama mleczko w zapasie zawsze miała i to ono było głównym moim pożywieniem a reszta fajna zabawą (nauką przez zabawę !), która trwała miesiącami a tak naprawdę to trwa do dzisiaj,

Tymek, 16 miesięcy zajadający się własnie rosołkiem z ryżem i pulpecikami, a co najważniejsze- łyżeczką !
Podłoga: czysta :)