Nie przeszkadza mi późne chodzenie spać, wczesne wstawanie oraz stałe godziny posiłków, po prostu lubię to miejsce, tę ciszę, zapach powietrza o poranku i zmroku, przed deszczem i po deszczu oraz tych ludzi z którymi dane było mi przebywać przez 2 tygodnie. Ciekawe czy nasz pierworodny też kiedyś będzie z uwielbieniem jeździł w te miejsce, podziwiał i odkrywał nowe uroki tego jakże pięknego miejsca ? czas pokaże... Oby tak :)))
Na miejsce dojechaliśmy bardzo późnym wieczorowym wtorkiem, bo jak to zawsze bywa, dużo spraw po drodze do załatwienia jest no i małemu podróżowanie owego dnia się coś nie podobało, dlatego tez musieliśmy po drodze zrobić parę przystanków, gdyż przeraźliwy ryk i zanoszenie się od płaczu, mamę Tymka doprowadzało do łez. Potrzebna była przerwa, utulenie, uspokojenie nas obojga no i kolejna próba usiedzenia małego w foteliku samochodowym by móc przejechać kolejne parę kilometrów.
oh oby nigdy więcej się to nie powtórzyło!
Dnia następnego dojechała do nas ciocia Kaja i tak oto już wszyscy w komplecie mogliśmy się upajać wakacjami :)) wspominki, pogaduszki o wszystkim i o niczym, bujanie na huśtawce, spacery pod sklep a nawet wizyta na odpuście i jedzenie niebieskiej waty cukrowej ;) Dzięki.
![]() |
pierwszy raz w życiu posmakowałem chlebka. |
![]() |
31 rocznica ślubu rodziców mamy a dziadków mych :)) |
![]() |
Marcel sam obrał ziemniaka! zuch chłop! |